Historia potoczyła się dalej
Minęło kilka miesięcy od kiedy zmieniam życie. Nie ma już tego co było kiedyś, brakło drzew i brakło ptaków, jakże pięknych żurawi. No cóż, żubrów też brakło, tych potężnych jakby kombajny największe na świecie. I pięknych. Teraz widzę tylko kominy śląskie i blokowiska, gdzie tyle łachudrów i żulów. A no cóż nikt nie jest doskonały. To też ludzie.
Przestrzeń jaka jest wokół mnie, przeraża. Gdyby zapalić zapałkę, spłonąłbym niczym papier toaletowy. Szybko. Krew by się tliła we wrzątku jak zupa a oczy jak bursztyn w pewnym momencie, a potem stopione lejąc łzy. Gruby i chudy w jednej osobie. Bynajmniej nie według wagi lecz z tym czymś co oznacza życie. Moje życie. Skacząc w przestworzach, w poszukiwaniu prawdy i zrozumienia dla tego co jest teraz. Głęboko wierząc, że znów nadchodzi dobry czas. I tak się dzieje. Oby niefałszywie i bez staranności. Mówią - nadzieja matką głupich. Nie zawsze i nie koniecznie. To filozofia owszem i niektórzy tym gardzą. To moje myśli...
- kawę proszę
- czarna czy inna np. rozpuszczalna?
- rozpuszczalna
Patrzę na te chusteczki na stoliku w kawiarni jak na welon ślubny a obok są małe świeczki. Przecież nikt nie pali papierosów, żeby zabijać dym.
- czy jeszcze coś podać?
- nie, dziękuję
- ma pan jakieś imię?
Zadrżały mi ręce i ledwo uśmiech wyłonił się z mojej twarzy.
- jak każdy
Głupio odpowiedziane.
- przyniosę panu ciastko
Nie jem przecież ciastek ale ok.
- dziękuję
Poczułem się jakbym był kimś i adorowany. Kobieta piękna i nie na moje warunki. To znaczy, że nie jestem ani ładny ani mądry ani wielce wykształcony i na dodatek brak mi zębów. I jeszcze zadłużony po uszy. Ktoś się mną interesuje? Zagadka i myśli.
Przestrzeń jaka jest wokół mnie, przeraża. Gdyby zapalić zapałkę, spłonąłbym niczym papier toaletowy. Szybko. Krew by się tliła we wrzątku jak zupa a oczy jak bursztyn w pewnym momencie, a potem stopione lejąc łzy. Gruby i chudy w jednej osobie. Bynajmniej nie według wagi lecz z tym czymś co oznacza życie. Moje życie. Skacząc w przestworzach, w poszukiwaniu prawdy i zrozumienia dla tego co jest teraz. Głęboko wierząc, że znów nadchodzi dobry czas. I tak się dzieje. Oby niefałszywie i bez staranności. Mówią - nadzieja matką głupich. Nie zawsze i nie koniecznie. To filozofia owszem i niektórzy tym gardzą. To moje myśli...
- kawę proszę
- czarna czy inna np. rozpuszczalna?
- rozpuszczalna
Patrzę na te chusteczki na stoliku w kawiarni jak na welon ślubny a obok są małe świeczki. Przecież nikt nie pali papierosów, żeby zabijać dym.
- czy jeszcze coś podać?
- nie, dziękuję
- ma pan jakieś imię?
Zadrżały mi ręce i ledwo uśmiech wyłonił się z mojej twarzy.
- jak każdy
Głupio odpowiedziane.
- przyniosę panu ciastko
Nie jem przecież ciastek ale ok.
- dziękuję
Poczułem się jakbym był kimś i adorowany. Kobieta piękna i nie na moje warunki. To znaczy, że nie jestem ani ładny ani mądry ani wielce wykształcony i na dodatek brak mi zębów. I jeszcze zadłużony po uszy. Ktoś się mną interesuje? Zagadka i myśli.
Komentarze
Prześlij komentarz